Znacie takie niezbyt przyjemne powiedzenie: „Uważaj, żebyś się z tego szczęścia (czasem radości) nie porzygał”? Usłyszałam je kilka razy, w ramach uszczypliwej uwagi kogoś, komu moje pozytywne nastawienie wydało się irytujące.
A może zdarzyło się wam być tak szczęśliwymi, że zapomnieliście o jedzeniu, nie mogliście spać, nie łatwo było się wam skupić i myśleć trzeźwo?
Okazuje się, że mogliście paść ofiarą przedawkowania serotoniny. Bo z nią wcale nie jest tak prosto. Nie  do końca wiadomo, czy tylko ona odpowiada za uczucie szczęścia.

Czym jest serotonina?

Serotonina to związek chemiczny, który w organizmie pełni funkcję zarówno neurotransmitera, jak i hormonu. Nazywana jest potocznie hormonem szczęścia, zaś w publikacjach naukowych często pojawia się skrót 5-HT ( pochodzący od nazwy 5-hydroksytryptamina)
Nie jest to bardzo skomplikowany związek w swej budowie. Ot, taka sobie pochodna hydroksylowa tryptaminy, czyli związek zawierający grupy aminową i hydroksylową (patrz grafika u góry strony)
Gdy jej poziom w organizmie (Czyli gdzie? Różnie: trochę w mózgu – znajduje się. ok 8% serotoniny, trochę we krwi – 1–2%, i całkiem sporo w jelitach – nawet 90%) jest prawidłowy czujemy się zazwyczaj dobrze.

Jak serotonina wpływa na organizm?

Głównie jako neurotransmiter przenosi sygnały w przestrzeniach synaptycznych między neuronami lub miedzy neuronami a komórkami mięśniowymi lub gruczołowymi:

    1. Odpowiada za nastrój, koncentrację i zachowanie.
      O czym nie zmierzam się rozpisywać, ponieważ te informacje łatwo znaleźć. Wiemy, że właściwy poziom serotoniny zapewnia dobry nastrój i odpowiedni do sytuacji poziom odczuwania lęku, umożliwia koncentrację i wpływa pozytywnie na pamięć. Czyni nas sympatycznymi dla otoczenia, jak też sprawia, że otoczenie wydaje nam się atrakcyjne i zazwyczaj bezpieczne.
      Wyniki badań publikowane w latach 2013-2015 (np. prowadzonych w 2015 roku z udziałem Polaków Zdzisława Chlimończyka i Andrzeja Bojarskiego) pokazują, że obecnie dostępne leki antydepresyjne (SSRI) opierające się na blokowaniu wychwytu zwrotnego serotoniny (upraszczając chodzi o to by w mózgu zostało jej więcej), mogą  nie być najlepszą i jedynie słuszną droga leczenia. Wpływ inhibitorów receptorów 5-HT1 (główny mechanizm działania obecnie stosowanych leków antydepresyjnych opiera się na blokowaniu tychże receptorów) na inne neuroprzekaźniki, takie jak norepinefryna czy dopamina, nie jest bez znaczenia i może powodować nietrwałość efektów leczenia. Zatem problem jest bardziej złożony.

       

      I jeszcze !…Leki z grupy SSRI mogą wywołać tzw. zespół serotoninowy. Jego objawami w lekkim stadium są: podwyższone ciśnienie krwi, pobudzenie, przyspieszone bicie serca, rozkojarzenie, bezsenność. Czy nie kojarzy się to Wam z czymś?
      Według mnie jest to idealny opis osoby w stanie zauroczenia kimś bądź czymś. Osoby której, kolokwialnie mówiąc, „szczęście uderzyło do głowy.” No tak, tak, wiadomo, że w takim właśnie stanie u ludzi obserwuje się zazwyczaj podwyższony poziom serotoniny. Pozwolę sobie zatem na złośliwość – zespół serotoninowy występuje, gdy stężenie hormonu szczęścia staje się dla nas toksyczne, co może prowadzić nawet do śmierci. Ech!

    2. Wpływa na ciśnienie krwi i jej krzepniecie.
      Serotonina uwalniana z płytek krwi powoduje skurcz większości dużych tętnic i żył. Wynika to głównie z bezpośredniej aktywacji mięśni gładkich tych naczyń. W tętnicach wieńcowych i mózgowych nie jest to dowiedzione. Znane są również reakcje rozszerzające naczynia krwionośne w wyniku działania serotoniny– obserwuje się je głównie na poziomie tętniczek, ale spotykane są również w większych naczyniach krwionośnych. Zatem w zależności od stężenia serotoniny we krwi ciśnienie tejże rośnie lub maleje.
      Stężenie serotoniny we krwi ma też niebagatelny wpływ na tempo gojenia się ran, ponieważ nie tylko zwęża światło uszkodzonego naczynia ale działa też jako czynnik wzrostu fibrocytów (komórek odpowiedzialnych w uszkodzonym naczyniu za tworzenie skrzepu).

    3. Ma wpływ na utrzymywanie prawidłowej temperatury ciała oraz oddychanie, co już nie jest tak oczywiste.
      Wykazano to w badaniu przeprowadzonym w 2011 roku przez Dr. Susan Dymecki i jej kolegów z Harvard Medical School. Wykorzystano do tego zmodyfikowane myszy (o zmienionym DNA tak, by czasowo i odwracalnie zatrzymać produkcję serotoniny w ich organizmach). Okazało się, że u myszy nie wydzielających serotoniny do organizmu temperatura ciała szybko spadła do temperatury otoczenia. W tym samym badaniu wykazano również wpływ poziomu serotoniny na oddychanie. Zmodyfikowane myszy nie reagowały na wzrost stężenia dwutlenku węgla w powietrzu, podczas gdy myszy z grupy kontrolnej niemal natychmiast zaczynały oddychać szybciej i głębiej.

      Jeśli działa zaś jako hormon w jelitach to:

    4. Oddziałuje na apetyt, trawienie, wchłanianie czynników odżywczych, perystaltykę jelit.
      Serotonina jest uwalniana do światła przewodu pokarmowego z osaczających ją komórek enerochromafinowych (będących częścią układu hormonalnego) w odpowiedzi na pojawiający się w nich pokarm. Wtedy jelita kurczą się wokół nich co usprawnia trawienie, wchłanianie czynników odżywczych. Płytki krwi znajdujące się w naczyniach żylnych budujących jelita zbierają nadmiar serotoniny. Jeśli ze względu na pojawiający się czynnik drażniący (np. toksynę) do jelit dostaje się większa ilość serotoniny skurcze jelit staja się szybsze, by umożliwić organizmowi pozbycie się szkodliwego czynnika. Rosnący nadmiar serotoniny początkowo wywołuje biegunkę. Jeśli to nie pomaga i płytki krwi znajdujące się w naczyniach jelitowych nie nadążają z magazynowaniem nadmiaru 5-HT wzrasta jej poziom we krwi. Wtedy aktywacji ulegają receptory 5-HT3 co prowadzi do mdłości i wymiotów. Wszystko to w celu usunięcia toksyny z organizmu.

Jak wam się wydaje? Słusznie mówi się o serotoninie jako o hormonie szczęścia, czy może jednak nie? Czy to kąśliwe powiedzenie (wspomniane we wstępie) ma swoje uzasadnienie w reakcjach naszych organizmów na nadmiar tego związku?